Małżeństwo, rodzina, seksualność

WELS - "In vitro fertilization"

Czy zapłodnienie in-vitro jest moralnie dopuszczalne

Jednym z coraz liczniej zadawanych przez parafian pytań na temat technik reprodukcji jest:  „ Czy zapłodnienie in vitro jest moralnie akceptowalne czy nie?” Ponieważ zapłodnienie in vitro (z łaciny „w szkle”- co odnosi się do szkiełka laboratoryjnego) to proces pociągający za sobą problem za problemem,  występuje zamieszanie spowodowane próbami odpowiedzi na to pytanie. W tym artykule podejmiemy próbę określenia poszczególnych problemów i ich moralnej wartości, tak, by czytelnik mógł ocenić moralną akceptowalność lub nieakceptowalność zapładniania metodą in vitro.

                Obecny proces mający na celu spowodowanie ciąży metodą in vitro wymaga stworzenia aż siedmiu, ośmiu lub nawet więcej zarodków w laboratorium. W rzeczywistości tylko dwa lub trzy z tych embrionów zostaną użyte, by doprowadzić do ciąży. Nie jest więc zaskakujące, że zaniepokojeni moralnie ludzie pytają „Co dzieje się z pozostałymi embrionami?” oraz „Dlaczego w ogóle tworzona jest tak duża liczba embrionów?” Odpowiedzią jest to, że nikt nie wie na samym początku ile prób, a więc ile embrionów będzie potrzebnych do zajścia w ciążę. Jeżeli para chce posiadać tylko dwójkę dzieci i są w stanie osiągnąć to za pierwszą albo drugą próbą, nie „potrzebują” reszty zarodków i pojawia się problem z pozostałymi, niepotrzebnymi embrionami. Z powodu tego właśnie lekkiego podejścia do ludzkich zarodków i ich niepewnej przyszłości, osoby wrażliwe moralnie są gotowe odrzucić idee zapładniania metodą in vitro jako całość.

Występują również inne kwestie moralne. Musi zostać podkreślone, że laboranci, którzy łączą ze sobą spermę i jajeczko na szkiełku laboratoryjnym, zwykle nie zastanawiają się nad kwestiami molarnymi, jako że tradycyjnie praktyki medyczne mają pozostawać obiektywnie poza moralnością. To społeczeństwo musi zdecydować, albo poprzez milczące pozwolenie albo przez legislację, jakie będą moralne ograniczenia, jeśli w ogóle, które mają zostać nałożone na to, co zagraża ludzkiemu życiu. Jak już wszyscy się przekonaliśmy, nałożenie limitów na reprodukcyjne wolności pociągnęło za sobą w ostatnich latach pozwy o naruszenie wolności jednostki. Zdarza się również tak, że pary wykorzystujące metodę in vitro po prostu nie myślą zawczasu o możliwości pozostania niepotrzebnych zarodków. Tak pochłonięci są wizją rodzicielstwa i oddani osiągnięciu celu, że zrobią wszystko co w ich mocy, podejmując nawet ryzyko zostawienia niepotrzebnych embrionów. Inne pary zwyczajnie nie zdają sobie sprawy z moralnej natury ich czynów dopóki dylemat niepotrzebnych zarodków nie stanie się rzeczywistością, a wtedy czują się z tego powodu winni. Czasem próbują usprawiedliwić się poprzez stwierdzenie, że „cel uświęca środki”. Jeśli małżeństwa w ogóle mają sięgać po zapłodnienie in vitro, moralnie odpowiedzialnym rozwiązaniem dylematu pozostawionych embrionów może być pozwolenie tylko na stworzenie ograniczonej liczby embrionów (np. dwóch, trzech lub czterech), z góry decydując o liczbie prób zajścia w ciąże, na którą pozwolą lekarzom, dzięki czemu nie zostaną z żadnymi pozostałościami. W rzeczywistości jednakże jest to rzadko stosowane z powodu towarzyszących wielkich kosztów i wysokim stopniu zawodności  implantacji.

                Ale nawet jeśli nałożylibyśmy limit na liczbę tworzonych embrionów, natura samej metody zapładniania in vitro powoduje dalsze pojawianie się moralnych problemów dla Chrześcijan. Na przykład, z powodu kontrolowanej natury procedury, trudno jest powiedzieć, że zostawiamy sporo z kwestii posiadania dziecka Bogu. Z pewnością jest to najwięcej, ile ludzi wysiłek może osiągnąć, by przejąć kontrolę nad niepłodnością za pomocą umieszczania spermy i jajeczka razem, wszczepiania powstałego zarodka do macicy i powtarzania procesu aż do zajścia w ciąże. Niektórzy mogą powiedzieć, że tajemnica prokreacji i dawania życia przez Boga jako daru jest poprzez ten proces sprzeniewierzona.

                Możemy sumarycznie spojrzeć wstecz na zapładnianie metodą in vitro jako na punkt, w którym prokreacja ustąpiła miejsca reprodukcji, jak zostało to opisane w Brave New Word Huxley’a, napisanym siedemdziesiąt lat temu. W nowym reprodukcyjnym modelu, następnym krokiem byłoby klonowanie istot ludzkich i eliminowanie potrzeby małżonka/małżonki  lub partnera/partnerki. To byłoby fundamentalny krok w stronę oddzielenia biologii od relacji międzyludzkich. Wygląda na to, że każda nowa technika reprodukcyjna popycha nas coraz głębiej w kierunku oddzielenia małżeństwa i zapłodnienia od siebie jako dwóch odmiennych i niepowiązanych ze sobą ludzkich czynów.

                Inny moralny problem jest czasem poruszany z powodu straty embrionów w przypadku, gdy implantacja się nie powiedzie. Niektórym taka strata zarodków wydaje się być zbyt łatwym  traktowaniem ich jak coś, bez czego można się obyć. Ale należy pamiętać, że takie rzeczy zdarzają się w normalnych warunkach dużo więcej razy, niż para zdaje sobie z tego sprawę. Nawet poza powszechnym występowaniem poronień,  wygląda na to, że w normalnym przebiegu prokreacji embriony nie zawsze się zagnieżdżają i są tracone. Umyślne niszczenie embrionów jest niedopuszczalne, ale nie jest to zamierzone w wypadku embrionów in vitro. Faktycznie, celem i nadzieją jest zupełne tego przeciwieństwo, po to, by mogła zostać osiągnięta ciąża. Zawsze występuje ryzyko stracenia zarodka, tak samo, jak ryzykuje się życie przy innych zabiegach medycznych.

                Powstaje bardziej poważny problem, gdy, w procesie tworzenia zarodków metodą in vitro, użyte są jajeczka lub sperma dawcy. Mąż może zgodzić się na użycie spermy innego mężczyzny, a żona na wykorzystanie jajeczek innej kobiety, ale przyzwolenie to nie zmniejsza moralnej karygodności czynu. Dzieci są błogosławieństwem danym przez Boga w związku męża i żony w małżeństwie jako Jednego Ciała. Wejście osoby trzeciej jako dawcy do procesu tworzenia dziecka może równie dobrze być postrzegane jako zdrada małżeńska, ponieważ uwaga odwraca się od tego małżonka, które nie może zapewnić gamet, na kogoś innego z poza małżeństwa, kto może. To jest wyraźne pogwałcenie Biblijnego ustępu o jedności ciała męża i żony, rozumianego jako tajemnica małżeństwa. Wygląda na to, że nie ma żadnego moralnego pozwolenia na ciążę osiągniętą u małżeństwa poprzez użycie spermy albo jajeczka dawcy, bez względu na to, że czyn został dokonany za obopólną zgodą.

                Jeszcze jeden problem moralny staje przed nami w przypadku samotnej kobiety dążącej do zajścia w ciąże za pomocą zapłodnienia in vitro. Kłócono się, że skoro nie było żadnego fizycznego kontaktu pomiędzy kobietą a dawcą spermy (innym niż kontakt z samą spermą), nie ma nic niemoralnego w zajściu w ciążę tą metodą. Ale Bóg nie miał w zamiarze, aby prokreacja odbywała się w nicości, czyli poza małżeństwem. Raczej, Bożym zamiarem jest by prokreacja owocowała dzieckiem (a czasem nie) poprzez miłość męża i żony. Z chrześcijańskiego punktu widzenia dzieci są płodzone, a nie robione. Są połączeniem istoty rodziców, a nie czyich innych, jako część tajemnicy poczęcia. Bycie samotnym rodzicem nie jest łatwe ani dla rodzica, ani dla dziecka. Nawet poza trudnościami macierzyńskimi i potencjalnym brakami u dziecka z powodu nieobecności ojca, dzieci nie powinny być traktowane jak towar, stwarzane na zamówienie by zaspokoić czyjeś potrzeby.

Podsumowanie

                Rozważyliśmy tutaj niektóre moralne problemy związane z zapładnianiem metodą in vitro, takie jak dylemat pozostałych zarodków, strata zarodków, które się nie zagnieździły, niezamężna kobieta dążąca do zajścia w ciążę, używanie jajeczek lub spermy od dawców oraz, może najważniejsze ze wszystkich, narastającym oddzielaniem biologizmu od uczuć, nieodłączny w technikach reprodukcyjnych. Ktoś może zapytać „ A co jeśli liczba tworzonych zarodków zostanie ograniczona, para jest małżeństwem, a dawcy nie są zaangażowani?” Jeśli te rzeczy są możliwe, wydaje się to przezwyciężać wymienione problemy moralne, pozostaje nam ostania kwestia oddzielania biologizmu od uczuć.  To nie jest mały problem w całym wachlarzu technologii reprodukcyjnych. Różnorodne technologie reprodukcyjne zmniejszają więź biologizmu i uczuć w dużo mniejszym stopniu. Użycie sztucznego zapłodnienia (przy zachowanych powyższych warunkach) wydaje się być mniejsze i może przez to moralnie akceptowalne. Z drugiej strony, zastępcze matki albo klonowanie ludzi są z pewnością w przykładem oddzielenia w najwyższym stopniu, dlatego też są moralnie niedopuszczalne. Zapłodnienie in vitro (z wymienionymi już cechami) wydaje się leżeć gdzieś pomiędzy dwoma końcami tego spektrum. Może się zdarzyć, że małżeństwo dojdzie do wniosku, że, wypełniając wszystkie założenia, wciąż chcą wykorzystać zapładnianie metodą in vitro. Taka para zrobiłaby najlepiej zwracając się o poradę i opiekę pastora zanim podsumują swoje rozważania, ponieważ występują jeszcze inne duchowe kwestie. Duchowo, niepłodność jest sposobnością do sprawdzenia czyjegoś zrozumienia dróg, które Bóg przed nami objawił w Piśmie. Jest to czas sprawdzenia samego siebie i swojej wiary jako gotowość do zaprzeczenia sobie i wzięcia na barki swojego krzyża, zamiast brania sprawy we własne ręce. Ostatecznie, jeśli para już wykorzystała zapłodnienie in vitro w moralnie akceptowalny sposób, opieka pastora i dostęp do prywatnej spowiedzi i rozgrzeszenia powinien być wzięty pod uwagę. Żyjemy w trudnych i skomplikowanych czasach, ale jest to też czas na wzrost w wierze i zaufaniu w Boga nawet w obliczu nieustępującej bezpłodności. Bóg zawsze zaspokaja nasze potrzeby, nawet jeśli jego sposoby nie są naszymi.

Rev. Richard C. Eyer, D.Min.
Concordia University Wisconsin - październik 2002

powyższy tekst jest tłumaczeniem dokumentu Luterańskiego Kościoła Synodu Missouri, tyt. org. "In vitro fertilization"

źródło : http://www.lcms.org/Document.fdoc?src=lcm&id=593

Portal Konfesyjni Luteranie

Portal „Konfesyjni” został założony z inicjatywy wiernych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w R.P. celem kultywowania czystości i prostoty wykładni Słowa Bożego zawartej w Księgach Symbolicznych a także rozbudzenia zachwytu nad starochrześcijańskimi korzeniami naszej liturgii, która wraz z sakramentem Wieczerzy Pańskiej, stanowi centrum religijnego życia Chrześcijan wyznania Ewangelicko - Augsburskiego.